Wynalazłam cudny kryształ Swarovskiego. Kształt: cosmic square , kolor white opal. Mmmm, piękny. Oczywiście kupiłam. Trzy. Dwa mniejsze na kolczyki, jeden większy na krawatkę. Odleżały swoje, mocy urzędowej w szufladce ze skarbami nabrały - więc zabrałam się za twórczość.
Kryształ niepospolity - i kolczyki takie miały być. Dodałam jeszcze kuleczkę onyksu dla kontrastu i zadowolona z efektu następnego dnia je założyłam na uszy.
Przechodząc koło lustra zerknęłam.... a tam....hmmmm.....że tak to nazwę oględnie - twórczość okazała się tfurczością...
Kolczyki nijak nie wyglądały tak, jak sobie wymyśliłam. Doświadczone biżuteryjki od razu pewnie by przewidziały, że to się trzymać nie będzie i się poprzewraca do góry nogami. No ale żeby to wiedzieć, trzeba mieć PRAKTYKĘ.
Tak więc piękne kryształki powędrowały do szufladki nabierać nowej mocy urzędowej i czekać na nowy pomysł.
1 komentarz:
... a ja zawsze myslalam, ze tylko u mnie rzeczy nabieraja "mocy urzedowej" lezac w szufladzie!!! ha, ha! Jednak uwazam, ze kolczyki nie ygladaja "zle", i te "bledy" to naprawde drobnostki. Ja bym je z checia nosila!!
Prześlij komentarz