Kiedy zaplanowałam pierwszą chustę Nymphalidea - zakupiłam stosowną włóczkę. Nie wiedząc, ile jej będzie potrzebne - kupiłam po 2 kłębki z 2 kolorach - jasną i cieniowaną.
Na chustę zużyłam - po jednym motku, a pozostałe powędrowały do szuflady. A w tej szufladzie.... pełno pozaczynanych kordonków, mulin, wstążek, koronek, tasiemek... Taaaak.. zdecydowanie tam brakowało jeszcze włóczek. Znacie to na pewno!
Wzięło mnie ostatnio na utylizację zapasów. Co można zrobić z takich dwóch motków?
Kolejną chustę. Taką samą.
Tym razem zrobiłam ją zgodnie ze wzorem oryginalnym i otrzymałam chustę dłuższą i bardziej regularną w kształcie. Porządnie zblokowana prezentuje się należycie.
Zwłaszcza, że w miarę nabierania wprawy udaje mi się robić coraz równiejsze oczka.
Doszyłam stosowną metkę ...
I podarowałam w prezencie.
2 komentarze:
Cudowna! Dla mnie to dzieło sztuki :) Perfekcyjne wykonanie :) I świetna ta metka :)
Piękna jak skrzydło anioła :-)
Prześlij komentarz