poniedziałek, 26 grudnia 2011

Kalendarz oprawiony!

Korzystając ze świeżo nabytych papierków oprawiłam ów paskudny kalendarzyk na najbliższy rok. Pomysł na taka oprawę zaczerpnęłam od Marszy i postanowiłam spróbować i ja.


Po kolei:

Najpierw przygotowałam papiery, przycięłam je na wielkość okładek i nadodawałam różności: kliszę z tektury beermat, ćwieki, wstążkę i koniecznie moją ulubioną frywolitkę. Kleiłam, cięłam, szyłam - aż w końcu gotowe okładki naszyłam na przygotowany wcześniej materiał.


Okazało się, że materiału nie ma potrzeby obrębiać, bo doskonale brzegi zatopiły się nad płomieniem. Następny krok, to wykonanie zaszewek, aby okładki kalendarza mocno się trzymały. Żeby materiał nie wysuwał się przy grzbiecie - na krawędzie przyprasowałam taśmę podwijającą, materiał zawinęłam i jeszcze raz zaprasowałam.


Potem tylko trzeba okładkę odwrócić na drugą stronę (uwaga! groźba pogniecenia okładek!) - i gotowe!



I powędrował pod choinkę. Dla kogo? No dla zajętego fotografa!

1 komentarz:

Gosia pisze...

dzieki! jest uroczy :)