czwartek, 18 września 2014

149. Historia pewnej niteczki

Dziś opowiem Wam historię o .... nitce. O tej:


Miałam pewnie ze 12 lat, może ciut więcej, nie pamiętam. W ówczesnych, nieco siermiężnych czasach standardem był szary, bury kolor. Tak to wyglądało przynajmniej w moich dziecięcych oczach. Szaro-niebieskie były zeszyty w szkole, ołówki były tylko brązowe, linijki tylko drewniane.
Na wakacjach razem z innymi dziećmi pojechałam na obóz do ówczesnego NRD. To było dopiero! Ile tam kolorów w sklepach! Najpyszniejszą rzeczą były żelki Haribo. Wszystkie dzieci je kupowały. I zabawki też.
A ja... zamiast do sklepu zabawkowego - poszłam do .... papierniczego. I tam były zeszyty w kolorowych okładkach! Z marginesami. I kolorowe długopisy i ołówki. I linijki z przezroczystego plastiku!
W tym cudownym sklepie był też dział z pasmanterią. Z mnóstwem kolorowych kordonków. Do niczego mi nie były potrzebne, ale były takie śliczne.... Szczególnie spodobały mi się maleńkie kłębki cieniowanej nici do obrabiania chusteczek. Taka cieniutka nić, kolory były różne: żółto-zielony, żółto-pomarańczowy, biało-fioletowy i różowo-niebieski. Oczu od tego nie mogłam oderwać.
Poszłam dalej - no po co mi takie nici? Ale takie śliczne.... Wróciłam. W koszyku wylądowała ta różowo-niebieska.
Mam ją do dziś. I te słodkie wspomnienia też. Widocznie coś we mnie już wtedy wiedziało, jakie drzemie we mnie hobby. W niteczkach dłubię jakieś 20 lat, ale wówczas nie miałam o nich żadnego pojęcia.
Z tej cieniowanej niteczki zrobiłam na szydełku warstwowego kwiatka do kartki.


Dalej lubię kolorowe niteczki.


Aktualnie trzymam się Aidy 20, bo dobrze mi z niej plątać frywolitki, ale jak pogrzebałam w zapasach, to znalazłam kolorowe Snehurki i atłaski. Dorobiłam jeszcze kilka innych kolorowych kwiateczków. Pięknie uzupełniają prace z papieru.



5 komentarzy:

Celestial pisze...

Prześliczne te kwiatuszki i piękna historia :)

3nereida pisze...

Dobre wspomnienia.Jak wazna jest nic skoro pamieta sie ja na zawsze.

Madtatter80 pisze...

Beautiful posies, wonderful colors, wonder what will they become?

Matbaza pisze...

:) jaka ładna opowieść :)
dowód rzeczowy, że ta historia jest oparta na faktach :)
Pozdrawiam!

Dorota ma kota pisze...

ale ci zakwitło! :-)